Zmyślnie i wymyślnie

Zainspirowany ideą Grotiusa Hengstenberg stworzył rozbudowaną teorię łączącą Jeremiaszową wizytę u garncarza i jego wystąpienie w dolinie Ben-Hinnom z rzuceniem garncarzowi trzydziestu srebrników przez pasterza u Zachariasza oraz trzydziestoma srebrnikami, za które kupiono Pole Garncarza w opowieści Mateusza [1]. Rozwiązanie, zbudowane z elementów połączonych w wielopiętrową konstrukcję, wyróżnia się na tyle, że warto je przedstawić bliżej.

Hengstenberg był przekonany, że proroctwo Zachariasza jest ściśle powiązane z wcześniejszymi proroctwami Jeremiasza. Odczytywał końcówkę wersetu Za 11,13 jako „do domu Pana, do garncarza” (zob. „Błąd przepisujących”) i uważał, że kluczem jest poprawne zrozumienie wyrażenia „do garncarza”, które można uzyskać tylko dzięki wskazówkom Jeremiasza. Według Hengstenberga można się wówczas przekonać, że dawać coś „do garncarza” oznaczało „w miejsce nieczyste”, podobnie do idiomatycznego „do kata!”. Otóż garncarzem, o którym tu mowa, jak na to wskazuje użycie rodzajnika określonego w Za 11,13 oraz przez Jeremiasza i Mateusza, był garncarz zatrudniany przez świątynię, bo trudno sobie wyobrazić, żeby w całej Jerozolimie był tylko jeden garncarz. Hengstenberg nie przedstawia jednak żadnego argumentu za tym, że we wszystkich przypadkach chodzi o tego samego garncarza, garncarza świątynnego. Rodzajnik określony, tak samo jak polski zaimek „ten”, może wskazywać na różne osoby, zależnie od kontekstu. Może po prostu wskazywać na najbliższego garncarza, z którego usług zwykle korzysta mówiący lub jego słuchacze. Zależnie od okoliczności przez „garncarza” rozumie się różne osoby i różne miejsca. Tym bardziej użyte w danej sytuacji sformułowanie „do garncarza” bynajmniej nie musi odnosić się do tego miejsca w okolicy, które nosi lokalną nazwę „Pole Garncarza”.

Następnie Hengstenberg stwierdza, że warsztat garncarza świątynnego znajdował się w dolinie Ben-Hinnom, gdzie było dość ziemi do jego celów lub szczególnie przydatna, gliniasta ziemia. Mają tego dowodzić następujące fakty: warsztat znajdował się w ogóle poza miastem, konkretnie w położonej poniżej dolinie. Ponoć wynika to ewidentnie z Jr 18,2, gdzie Jeremiasz, przebywający wówczas w świątyni, otrzymuje nakaz

2 Wstań i zejdź do domu garncarza; tam usłyszysz moje słowa.

Ks. Jeremiasza 18,2

Ponadto następny rozdział Księgi Jeremiasza wskazuje konkretnie dolinę Ben-Hinnon:

2 Pójdź ku dołowi w dolinę Ben-Hinnom, która leży przy ceglanej bramie, i obwieść tam słowa, jakie ci powiem.

Ks. Jeremiasza 19,2 według Hengstenberga

Stąd Hengstenberg uważa, że bramę prowadzącą do doliny Ben-Hinnon nazywano Bramą Ceglaną albo Bramą Garnków od znajdującej się w dolinie garncarni, produkującej ceramikę. Wyrażenie שער החרסות według niego musi oznaczać faktycznie «Brama Garncarni», co jest jasne z aluzji do wer. 1, gdzie חרש byłoby faktycznie zbędne oraz z faktu, że Jeremiasz bez powodu nie wspomniałby nazwy bramy, tak dobrze znanej, że gdzie indziej określano ją po prostu bramą doliny. Kilka pokoleń wcześniej król Jozjasz, żeby wyplenić składanie w niej ofiar z ludzi, splugawił dolinę padliną i kośćmi ludzkimi. Od tego czasu budziła wstręt i obrzydzenie, uważano ją za miejsce nieczyste.

Przede wszystkim, nawet jeśli jakiś garncarz wydobywał w dolinie surowiec, to nie musiał z niego na miejscu wytwarzać ceramiki. Domy służyły rzemieślnikom równocześnie za miejsca pracy, więc tak samo dobrze jak inni garncarze mógł pracować w Jerozolimie, bliżej klientów i bezpieczniej za miejskimi murami. Ponadto nie wiadomo, dlaczego właściwie świątynia miałaby korzystać z usług tylko jednego garncarza. Tym bardziej, czemu miałby to być akurat ten, który mieszkał i pracował daleko od świątyni, poza miastem. Akurat ten, którego na dodatek negatywnie kojarzono, postrzegano jego miejsce pracy jako zbrukane, nieczyste, odstręczające, niegodne, aż znalazło to odzwierciedlenie w pejoratywnym wyrażeniu „do garncarza”. Trudno o gorszy wybór.

Po drugie, z faktu, że Jeremiasz miał zejść do domu garncarza nie wynika bynajmniej, że to miejsce musiało znajdować się w dolinie poza miastem. Jerozolima była położona wzgórzach, na szczycie jednego z nich znajdowała się świątynia zbudowana przez Salomona. Jeżeli na terenie świątyni nie było warsztatów garncarskich, to przebywający w niej Jeremiasz siłą rzeczy musiał zejść ze wzgórza świątynnego niżej. Bez względu na to, do którego z garncarzy się wybierał, w mieście czy poza miastem. Zwróćmy uwagę, że mająca kształt litery „L” dolina Ben-Hinnom rozciągała się na południe i zachód od Jerozolimy, zaś świątynia znajdowała się na przeciwnym, północno-wschodnim krańcu miasta. Co oznacza, że Jeremiasz musiałby specjalnie iść akurat do tego spośród garncarzy, do którego miał najdalej.

Jerozolima w czasach Jeremiasza
Jerozolima w czasach Jeremiasza

Dalszy wywód jest bardziej zawikłany. W drugim z cytatów Hengstenberg myli się, przytaczając go w wersji „pójdź ku dołowi” (Gehe hinab) – ani w tekście hebrajskim ani w Septuagincie nie występuje wyrażenie wskazujące kierunek w dół. Argumentacja następująca zaraz po tym cytacie jest niezbyt zrozumiała. Wydaje się, że częściowo stanowi polemikę z niewspomnianym przez niego dawniejszym odczytywaniem „brama wschodnia”. Ale nawet jeśli w wersecie Jr 19,1 występuje nadmiarowość:

1 Tak rzekł Jahwe do mnie: – Idź i kup dzban gliniany od garncarza, zabierz ze sobą [kilku] spośród starszych ludu i starszych kapłanów. 2 Następnie wyjdź ku Dolinie Ben-Hinnom, gdzie znajduje się wejście bramy Skorup, i głoś tam słowa, które do ciebie mówić będę.

Ks. Jeremiasza 19,1-2, Biblia Poznańska

to nie widać żadnego powodu, dla którego miałaby ona słowu z Jr 19,2 koniecznie narzucać znaczenie „garncarnia”. Współcześnie tłumacze nie przekładają nazwy bramy [2] lub przyjmują znaczenie „brama Skorup”, wiążąc nazwę ze zwyczajem pozbywania się uszkodzonych naczyń glinianych w pobliżu tej bramy (czasem nawet dobre naczynia należało zniszczyć, zob. Kpł 11,33-35). Niektórzy dodatkowo powołują się na późniejszą tradycję, zgodnie z którą dolina Ben-Hinnon służyła za miejskie wysypisko, gdzie wyrzucano padlinę, odpadki i śmiecie. (Hengstenberg nadinterpretuje jednak Drugą Księgę Królewską, gdyż wzmianka splugawił Palenisko-Zgrozę w Dolinie Synów Hinnoma nie daje podstaw do twierdzenia, że została splugawiona cała dolina).

Warto zauważyć interesującą konsekwencję kolejności zdarzeń w wersetach, na które powołuje się Hengstenberg. Wygląda na to, że Jeremiasz kupił naczynie w mieście, u innego garncarza niż rzekomo pracujący w dolinie. Byłoby dziwaczne, gdyby wędrował przez całe miasto od świątyni do doliny po naczynie, następnie z doliny do świątyni, żeby zebrać kapłanów, a potem razem z nimi znowu ze świątyni przez całe miasto do doliny. Oszczędziłby sobie drogi przynajmniej kupując naczynie gdzieś bliżej świątyni. Dziwaczność chodzenia z naczyniem w tę i z powrotem razi szczególnie, kiedy pamiętamy cel: Jeremiasz ma wygłosić proroctwo w dolinie Ben-Hinnon i przy tym spektakularnie rozbić naczynie. W takim razie najprościej byłoby je kupić po przybyciu ze starszyzną do doliny, od garncarza, który ponoć miał warsztat na miejscu.

Zaraz potem Hengstenberg dodaje następną tezę: jakoby Zachariasz pisał o rzuceniu pieniędzy konkretnie do doliny lub o warsztacie albo polu w dolinie, i nawiązywał w ten sposób do znanych czytelnikom proroctw Jeremiasza. Uzasadnia to tym, że po pierwsze, u Zachariasza występuje aluzja do 19 rozdziału Jeremiasza. Cytuje następnie Jr 19,7-13, czyli zapowiedź nieszczęść, jakie dotkną Jerozolimę aż zostanie splugawiona jak Tofet. Przypomnijmy, że u Zachariasza występuje rzucenie zapłaty „do domu Pana, do garncarza”. To wszystko. Tymczasem według Hengstenberga: Zachariasz rzuca lichą zapłatę w Dolinę Ben-Hinnon lub Tofet częściowo dlatego, że było to miejsce nieczyste, ale bardziej po to, żeby odnowić proroctwo Jeremiasza i pokazać nadchodzące drugie wypełnienie się tego proroctwa, albowiem boska sprawiedliwość, która była przyczyną pierwszej groźby i pierwszego spełnienia, zostanie ponownie wywołana ze skutkiem jeszcze straszliwszym. Znak nikczemnej niewdzięczności narodu żydowskiego, corpus delicti, trafia dokładnie w to samo miejsce, w którym ich dawne zbrodnie krzyczały do Boga i wzywały pomsty. Tak więc swoją tezę, że u Zachariasza srebrniki zostają rzucone w dolinie, uzasadnia „aluzją”, którą okazuje się… ta sama teza, powtórzona po przerwie na podanie obszernego, lecz nic nie wnoszącego cytatu z Jeremiasza. Podobnie kontynuuje: Wybór konkretnie ziemi garncarza [przez Zachariasza] zostaje dokonany w związku z rozdziałem 18, znów zamiast argumentacji używając cytatów z Księgi Jeremiasza.

Następnie powraca do kwestii istnienia warsztatu w dolinie. Jak się okazuje, przez ten czas warsztat z hipotezy przemienił się w bezsporny fakt poświadczony przez Jeremiasza: Sprzeciw Schmiedera, że jest mało prawdopodobne, wręcz nie do pomyślenia, żeby jakiś garncarz mieszkał w nieczystym miejscu lub choćby miał tam warsztat, pokazuje tylko, że przeoczył, iż zgodnie z Jeremiaszem garncarz z pewnością miał warsztat w dolinie Hinnom. Hengstenberg przekonuje dalej, że co prawda dolina była sakralnie nieczysta, czyli nie można było w niej sprawować kultu, natomiast nie była nieczysta ze świeckiego punktu widzenia. Teologia nie miała aż takiego wpływu, nawet w bezpośrednim sąsiedztwie stolicy. Skoro, jak pisze, powołując się na Kraffta, doliny używano jako miejsca pochówków [3], to mógł tam również osiedlić się garncarz. Tym bardziej, że rzeczywiście występowały w niej pokłady białej glinki, wydobywanej jeszcze w XIX wieku [4].

Z jednej strony nie wydaje się, żeby ktoś chciał mieszkać tak blisko grobów (powodujących nieczystość: Lb 19,11-16), mogąc mieszkać w mieście. Z drugiej strony, swoją argumentacją Hengstenberg podważa własną tezę, którą postawił na samym początku wywodów i której do tej pory w ogóle nie wykazał: że „do garncarza” oznaczało „w miejsce nieczyste”, niegodne, skalane. Gdyby w całej dolinie rozrzucono szczątki i kości ludzkie, stałaby się przez to nieczysta dla wszystkich Żydów. Dotknięcie zwłok powodowało nieczystość. Jeśli jednak, jak podaje 2 Krl 23,10, faktycznie zbezczeszczone zostało tylko pogańskie palenisko ofiarne, to dolina jako taka pozostawała neutralnym miejscem. Ale wówczas nie ma powodu, żeby siedziba garncarza w dolinie była uważana za nieczystą i funkcjonowała w języku jako synonim miejsca skalanego, skojarzonego z wyklętym podwyższeniem Tofet.

Hengstenberg skrupulatnie przeinterpretowuje wszystkie elementy pod założoną przez siebie tezę. Ponieważ Zachariasz pisze:

13 I Pan rzekł do mnie: «Rzuć do garncarza tę nadzwyczajną zapłatę, której w ich przekonaniu byłem godzien». Wziąłem więc trzydzieści srebrników i rzuciłem je w domu Pańskim, do garncarza.

Ks. Zachariasza 11,13 według Hengstenberga

musi to oznaczać, że zapłata została rzucona do świątyni, skąd następnie została zaniesiona do garncarza. Nie ma wątpliwości, że pieniądze nie mogły zostać zaniesione zarazem do świątyni i do garncarza. Ponieważ garncarz nie pracował w świątyni, ani nawet w mieście, ale, jak już widzieliśmy, w dolinie Hinnom. Z natury rzeczy w Domu Pańskim nie mogło być garncarza. Należy więc zakładać – kontynuuje Hengstenberg – że pieniądze w pierwszej kolejności trafiły do świątyni, a potem do garncarza, na co całkiem jasno wskazuje fakt użycia słowa אֶל przed הַיֹּוצֵר: «do garncarza tam», innymi słowy, żeby przenieść stamtąd do garncarza.

Faktycznie słowo אל oznacza to samo, co polski przyimek związany z ruchem: „do”, zaś היוצר oznacza formującego, garncarza. Jak widać, „tam” zostało przez Hengstenberga dodane; na tym dodatku zbudował dalszą interpretację.

Istnieje też inny kłopot, dostrzeżony przez Hengstenberga: Nasuwa się pytanie, dlaczego pieniądze, które ostatecznie miały trafić do miejsca zamieszkania garncarza, najpierw zabrano do świątyni?. Świątynia była tym miejscem, w którym lud stawał przed obliczem Boga, tak jak w ratuszu obywatele i władze układali się ze sobą. Dlatego właśnie tutaj – przekonuje Hengstenberg – zwróceniem nędznej zapłaty naród żydowski miał zostać obwiniony o swoją haniebną niewdzięczność. Potem srebrniki zostały zaniesione do garncarza, gdyż niegodne pieniądze nie mogły pozostać w świątyni, jak stwierdza Księga Powtórzonego Prawa i Talmud.

Po pierwsze, nawet gdyby przyjąć opinię, że 30 srebrników stanowiło obraźliwie niską zapłatę, nie oznacza to, że były to pieniądze niegodne złożenia w Świątyni. Po drugie, jeśli założyć, że Prawo Mojżeszowe zakazywało przyjęcia ich do świątynnego skarbca, to z kolei bez sensu staje się działanie proroka. Skoro było wiadomo, że nie mogą zostać przyjęte, to nie było potrzeby udawania się do świątyni i zwracania ich narodowi. Wystarczyło ich nie przyjmować jako zapłaty. I ostatecznie: gdyby mimo wszystko uznać, że zostały zwrócone niewdzięcznemu narodowi, to prorok nie mógłby ich potem zanieść do garncarza w dolinie. Przecież je zwrócił, już do niego nie należały.

Długi, skomplikowany wywód, którego nie będziemy w całości analizować, służy Hengstenbergowi do zbudowania tezy o ścisłym związku pomiędzy trzema tekstami. Jeremiasz wygłosił proroctwo, które Zachariasz odświeżył i ponowił, zaś Mateusz pokazał wypełnienie, wskazując na Jeremiasza jako pierwotnego autora. Teoria Hengstenberga jest nieprzekonująca; Morison nie wahał się określić jej wprost mianem naciąganej [5].


[1] Ernst Wilhelm Hengstenberg, Christologie des Alten Testamentes und Commentar über die Messianischen Weissagungen der Propheten, wyd.2, Berlin 1856, s.456-466.

[2] To słowo nie pojawia się w innych miejscach Starego Testamentu. Biblia Tysiąclecia pozostawia nazwę bramy bez tłumaczenia („przy wejściu Harsit”), tak samo jak Septuaginta (πυλης της Χαρσιθ).

[3] Wilhelm Ludwig Krafft, Die Topographie Jerusalem's, Bonn 1846, s.190n.

[4] Krafft, Die Topographie…, s.193.

[5] James Morison, A practical commentary on the Gospel according to St. Matthew, London 1895, s.572.